niedziela, 22 czerwca 2025

Partia TISZA a węgierska scena polityczna

Ostatnie wybory do węgierskiego Parlamentu odbyły się 3 kwietnia 2022 roku.

Partia TISZA (Partia Szacunku i Wolności) została założona w 2021 roku. W wyborach 2022 roku partii nie udało się zarejestrować ani listy ogólnokrajowej, ani indywidualnych kandydatów w okręgach.

 

Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku do partii dołączył Peter Magyar, którego aktywność doprowadziła do sukcesu partii w wyborach do PE.

„Magyar stał się głównym przeciwnikiem politycznym premiera Viktora Orbana. Po raz pierwszy zrobiło się o nim głośno, gdy w wywiadzie medialnym ujawnił skalę korupcji na szczytach węgierskiej władzy. Wywiad ów odbił się szerokim echem na Węgrzech – w krótkim czasie zdobył on kilkaset tysięcy wyświetleń. A Magyar dostęp do tajemnic rządu ma, bowiem jest byłym mężem bardzo niegdyś wpływowej byłej minister sprawiedliwości Judit Vargi i osobą w przeszłości blisko związaną z aparatem władzy” (za www.euractiv.pl).

 

Na Węgrzech wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się 9 czerwca 2024 roku.

Partia TISZA zdobyła 7 miejsc na 21 możliwych, uzyskując 29,60 % głosów wyborców.

Do PE weszły jeszcze 3 ugrupowania: FIDESZ+KDNP z 11 mandatami (44,82% głosów), DK+MSZP+P z 2 mandatami (8,03% głosów) oraz Mi Hazank z 1 mandatem (6,71% głosów).

Na pozostałe 7 ugrupowań, które nie zdobyły żadnego mandatu, oddano 10,84% głosów.

 

Najbliższe wybory do węgierskiego Parlamentu odbędą się na wiosnę 2026 roku.

W związku z tym, już teraz, zaczynają pojawiać się w polskiej prasie artykuły dotyczące możliwej konfiguracji nowego węgierskiego Parlamentu, uwzględniające ww. wyniki wyborów do PE z 2024 roku oraz bieżące wyniki sondaży poparcia dla nowego gracza politycznego jakim jest partia TISZA.

W tych artykułach stosuje się – świadomie czy nie – technikę jednego „proporcjonalnego” miernika sondażowego dla dwóch różnych systemów wyborczych: większościowego i proporcjonalnego.

 

Wszyscy wiemy, że węgierski Parlament ma 199 posłów. Składa się z dwóch grup posłów, którzy otrzymują mandaty w dwóch różnych systemach wyborczych: w większościowym (angielski JOW) i w proporcjonalnym (metoda d’Hondta); odpowiednio: 106 i 93 (92 plus 1 dla mniejszości niemieckiej) posłów.

W ostatnich wyborach do węgierskiego Parlamentu, które odbyły się 3 kwietnia 2022 roku, koalicja Fidesz+KDNP zdobyła 87 mandatów (na 106) w okręgach JOW i 48 mandatów (na 93 minus 1) w jednym krajowym okręgu tzw. d’Hondta czyli razem 135 mandatów tj. 67,8% ogólnej liczby parlamentarzystów.

 

Wybory do PE są proporcjonalne i sondaże poparcia dla partii też podawane są w procentach. Zatem miernikiem poparcia dla np. partii TISZA czy FIDESZ dotyczyć może tylko segmentu „proporcjonalnego” węgierskiego Parlamentu, a więc dla grupy 92 posłów.

Dla przykładu: jeśli jakiś publikator podaje, że „Według sondażu partyjnego przeprowadzonego przez Republikon opozycyjna partia TISZA może liczyć na 39 procent poparcia, a Fides - na 32 procent” /Internet/.

Oznacza to ni mniej ni więcej, w przybliżeniu, że ww. 92 mandaty otrzymają: 36 TISZA (39%), 30 FIDESZ (32%) oraz 26 mandaty RESZTA.

Nie podlega dyskusji fakt iż segment „większościowy” węgierskiego Parlamentu (106 posłów) nie może być analizowany miernikiem „proporcjonalnym”, jak dla ww. grupy 92 posłów.

Dlatego, że oddawanie głosu na kandydata (system JOW) a oddawanie głosu na partię (system d’Hondta) to są jakościowo dwa różne, nieporównywalne ze sobą systemy wyborcze: w jednym podmiotem procesu wyborczego jest kandydat a w drugim podmiotem jest partia.

 Jan Kowalak, 22.6.2025

 

środa, 4 czerwca 2025

POSŁANKA Z KARTOFLAMI studium przypadku „Wadliwy mechanizm wybierania posłów do Sejmu III RP”

 Dnia 29 maja br. jedna z posłanek – dalej KG - zdobyła się na wyczyn głośnej, medialnej prywatnej dostawy kartofli do domu pomocy społecznej.

Ten przypadek daje nam okazję aby przyjrzeć się posłowi, jako osobie publicznej, z punktu widzenia tych którzy go wybrali.


1. Skądinąd wiemy, że posłowie mają ustawowy obowiązek „informować wyborców o swojej pracy i działalności organu, do którego zostali wybrani”.

Czy prywatny czyn charytatywny konkretnego posła – w formie autopromocji w postaci dostawy toreb z warzywami - do takiej pracy należy? Chyba raczej nie.

W wyborach 15.10.2023 roku posłanka KG uzyskała 85.283 głosów na 730.744 głosów ważnych w okręgu nr 20, czyli 11,67 % głosów oddanych na swoją kandydaturę.

Jest to dobry, bo drugi, wynik w tym okręgu 12-to mandatowym, gdzie rozrzut poparcia dla osób, które zostały posłami, wyniósł od 17,46% do 1,31%. Zatem rekomendacja własnej osoby przy pomocy „kartofli” jest niezrozumiała.

Dla porównania, niedawno bo w czwartek 1 maja br w wyborach uzupełniających do Izby Gmin w Wlk. Brytanii, w okręgu jednomandatowym Runcorn i Helsby, przy frekwencji 32.655 i 15 kandydatach, dwie główne rywalki otrzymały odpowiednio: 12.645 (38,72 %) i 12.639 (38,70 %) głosów (różnica 6 głosów wymusiła ponowne ich przeliczenie dające pewność co do wyniku).

Wniosek: w polskim okręgu nr 20 owe 12 mandatów uzyskali kandydaci ze średnim poparciem 5,16% głosów oddanych na kandydata.

Dla porównania: w angielskim ww. okręgu R. & H. mandat posłanki uzyskała osoba z poparciem 38,72%. Nadto ustępujący „karnie” w tym okręgu poseł Mike Amesbury miał w generalnych wyborach w dniu 4 lipca 2024 roku 52,9 % poparcia.

Różnica poparcia dla kandydatów, którzy uzyskali mandat – między systemem polskim a angielskim – jest kolosalna.

Problem nie leży w jakości wyborców głosujących w Polsce czy w Anglii ale w słabej jakości polskiego systemu wyborczego, którego celem nie jest odpowiedzialność posła przed wyborcami dający mu solidny mandat przedstawicielski.


2. Czy wyborcy okręgu wyborczego nr 20, z którego posłanka KG została wybrana, mają jakiś wpływ na to aby ich poseł nie mylił zadań służbowych z prywatnymi?

Odpowiedź jest jasna: Wyborcy polscy nie mają żadnego wpływu.

Prawo kandydowania do Sejmu mają tylko i wyłącznie osoby ujęte w zbiorczych listach kandydatów zgłaszanych przez niekonstytucyjne epizodyczne byty prawne zwane Komitetami wyborczymi.

Żaden obywatel polski nie ma biernego prawa wyborczego do Sejmu podobnie jak to było za czasów PRL i tym właśnie polska scena polityczna różni się od angielskiej.

W demokracji angielskiej każdy uprawniony wyborca może być kandydatem do Izby Gmin, czy to jako kandydat nominowany przez partię czy to jako independent. Musi tylko spełnić 2 warunki: zebrać 10 podpisów oraz wpłacić depozyt &500, który jest mu zwracany gdy uzyska 5% głosów.


3. Przypadkowo, przy zaistniałym incydencie z kartoflami dowiedzieliśmy się o funkcjonującym w strukturach państwa procederze pewnej odmiany partyjnego nepotyzmu. Partyjnego, bowiem podmiotem systemu wyborczego w Polsce są tylko i wyłącznie partie (dokładnie: Komitety) i wyborcom nic do tego.

No bo jak to tak: posłanka HG i jej mąż są posłami? Przecież to jest patologia mająca źródło w zgniłej etyce partyjnej, która pozwala na takie rozwiązanie.

W angielskim systemie wyborczym zwanym JOW (vide: okręg Runcorn i Helsby) zaistnienie podobnego nepotyzmu dwóch osób (mąż i żona) na poziomie wyborów w okręgu jest zwyczajnie niewyobrażalne: gmin może jest i czasami gł*pi ale kontrkandydaci w okręgu, gdzie jest bezwzględna walka o jeden przecież mandat, już takimi nie są.

Dlatego np. Partia Konserwatywna w swoim statucie ma rozdział pt. ”ETHICS, CONDUCT AND STANDARDS” (vide: Constitution of the Conservative Party. Part XII), który toruje drogę do prawidłowych zachowań swoich członków.

Moralność, dobra czy zła, członków każdej partii, czy to w Wlk. Brytanii czy w Polsce, jest prawdopodobnie zbliżona natomiast dobre normy etyczne obowiązujące członków na Wyspach są ujęte już na poziomie partyjnego Statutu, aby nie było czynów szkodzących dobremu imieniu partii. Takim na przykład czynem jest nepotyzm partyjny a la polacca upychający żonę i męża na partyjne listy kandydackie w wyborach.


4. Często, tak i w tym przypadku posłanki KG, blogerzy (czytaj wyborcy) ujawniają różne nadużycia polskich posłów a dotyczące świadczeń materialnych.

Jak sobie z tym problemem radzą Anglicy, którzy mają odmienny od polskiego system wybierania swoich posłów?

Przykładem jest zaimplementowanie do mechanizmu wyborczego instytucji „wyboru uzupełniającego”, w trakcie kadencji Izby Gmin.

Taki przypadek miał właśnie miejsce w okręgu Runcorn i Helsby, gdzie wybory uzupełniające zostały zwołane po rezygnacji deputowanego Partii Pracy Mike'a Amesbury'ego, który uprzedził petycję odwołania go z Izby z powodu skazania go za napaść.

Wniosek: w polskim systemie wyborczym odwołanie posła, przez tych wyborców którzy go wybrali, w trakcie kadencji, jest niemożliwe chociażby dlatego że wielomandatowość na to nie pozwala.


5. Akcja z kartoflami – a podobnych akcji medialnych w Polsce jest sporo - nie każdemu polskiemu wyborcy okręgu nr 20 może się podobać. Wszak Sejm to nie targowisko z warzywami itp. i wygłupy a la gimbaza nie powinny mieć miejsca.

Wobec takich zdarzeń wyborca jest bezradny: sam nie ma prawa kandydować do Sejmu a to jest warunek sine qua non istnienia demokracji w ogóle.

Dla przeciwwagi spójrzmy na ww. wybory uzupełniające w okręgu R.& H. od strony kandydata: na 15 kandydatów tylko 4 osoby uzyskały poparcie ponad 5% głosów zatem tylko im zwrócono depozyt &500.

Ciekawe i praktyczne jest to angielskie rozwiązanie.

Angielskim wyborcom żadne prywatne zagrania kandydatów nie są potrzebne. Okręg wyborczy jest ok. 16 razy mniejszy niż w Polsce (650 okręgów : 41 okręgów) to i znajomość kandydatów jest tyleż razy większa niż przy wielu listach kandydatów jak jest w Polsce.

Wtedy autentycznie może mieć miejsce selekcja pozytywna kandydatów do Izby Gmin.


6. Paradoksalnie tak w Polsce jak i w Wlk. Brytanii daje się zauważyć gołym okiem dwie dominujące siły rywalizujące ze sobą o pierwszeństwo w rządzeniu krajem.

Podobieństwo jest jednak pozorne.

W Polsce są to rzeczywiste bloki cementowane ideą porządzenia sobie krajem. Nazwijmy je umownie ONI. Cała większościowa reszta, bezpodmiotowa, to MY. Sytuacja znana z PRL.

A contrario: W Wlk. Brytanii mamy rywalizację dwóch głównych partii z jasnymi programami partyjnymi ukierunkowanymi na potrzeby obywateli, dlatego są to programy nie różniące się za bardzo. Do sytuacji wyjątkowej należy dobranie sobie koalicjanta przez zwycięską partię tak aby była większa skuteczność w parlamencie w realizacji programu.

Mówiąc w skrócie: angielscy wyborcy od zwycięskiej partii w wyborach oczekują realizacji jej programu deklarowanego przed wyborami; wiedzą zatem co ich czeka przez najbliższe 5 lat.

Warunki rywalizacji w obu państwach są również odmienne chociażby dlatego, że w Wlk. Brytanii mamy demokrację jakby wzorcową: wszyscy uprawnieni wyborcy mają pełnię praw wyborczych (prawo czynne oraz bierne) do Izby Gmin. Partie funkcjonują na zasadzie służebnej wobec obywateli, bez specjalnych przywilejów jak chociażby dofinansowywania ich działalności przez państwo.


Nie trzeba dużej spostrzegawczości by zauważyć, że to mechanizm wybierania posłów do Sejmu III RP jest wadliwy. Wadliwy oczywiście z punktu widzenia NAS obywateli bo ONI „i tak zawsze sami się wyżywią”, cytując klasyka.

Jan Kowalak, 4 czerwca 2025 roku


niedziela, 18 maja 2025

Demokracja walcząca jako anachroniczna następczyni socjalistycznej poprzedniczki

 

Paradoksalnie dzięki Panu Premierowi, Donaldowi Tuskowi, poznaliśmy definicję tej wersji odmiany polskiej demokracji jaka zapanowała po transformacji 1989 roku. Wbrew pozorom cezurą wcale nie jest 2024 ale 1989 rok.

W PRL mieliśmy demokrację socjalistyczną. Z ówczesnych pozycji ideowych demokracja na Zachodzie zwana była „burżuazyjną”.
A po 1989 roku zapanowała pustka nazewnicza. Dopiero Pan Premier nareszcie odważył się ją zdefiniować jako demokracja walcząca.

Demokracja – wbrew pozorom – musi mieć jakiś swój orzecznik dla oznaczenia swojego podmiotu.

W starożytnych Atenach owym podmiotem byli obywatele z prawem głosu, których było ok. 1/3 ogółu ludności. Była to demokracja ateńska.

W czasach nowożytnych, w takiej np. demokracji angielskiej, dzisiaj, podmiotem są wszyscy obywatele. Ich prawo stanowi, że każdy uprawniony wyborca może zgłosić swoją kandydaturę do Izby Gmin pod 2 warunkami: zebrać 10 podpisów oraz wpłacić depozyt 500&, który jest zwracany po uzyskaniu 5% głosów.

Natomiast w polskiej demokracji socjalistycznej uprawnienia „podmiotu” posiadały różne organizacje (vide art.33 ustawy Ordynacja wyborcza PRL)* mające prawo wyłączności do zgłaszania kandydatów na posłów.

W demokracji post socjalistycznej – nazwanej niedawno walczącą – nadal mamy prawo wyłączności w zgłaszaniu kandydatów na posłów przez komitety wyborcze (vide art.84 Kodeks wyborczy)*.
Nie może być inaczej ponieważ Ojcowie Założyciele III RP skopiowali z poprzedniej formacji ustrojowej dogmat o bezpodmiotowości obywatela na odcinku prawa wyborczego do organu, gdzie ustanawia się prawo. Dowodem na to jest brak biernego prawa wyborczego do Sejmu przez ogół wyborców.
Czy to jest w ogóle „demokracja”?
Nie znamy standardów państwa demokratycznego, które są zapisane w Kodeksie dobrej praktyki w sprawach wyborczych (Opinia nr 190/2002 Rady Europy), bowiem „władza” nie jest zainteresowana abyśmy je znali. Stąd brak urzędowego tłumaczenia tego dokumentu.

Na szczęście istnieje kraj byłych demoludów, które Konstytucją z 2011 roku wprowadziło upodmiotowienie obywatela. Są nimi Węgry i ich demokracja węgierska.
Warto przyglądać się tej demokracji bo to ona – a nie polska, walcząca – nie jest anachroniczna. 

*) https://jow.pl/prawo-kandydowania-a-prawo-zglaszania-w-wyborach/

 

Zasada powszechności wyborów do Sejmu a Europejskie Dziedzictwo Wyborcze

 W 2003 roku Rada Europy wydała dokument pn. „Kodeks dobrej praktyki w sprawach wyborczych” w którym demokracja została zdefiniowana jako jeden z trzech filarów – obok praw człowieka i rządów prawa – europejskiego dziedzictwa konstytucyjnego.

W „Kodeksie” czytamy, że: „demokracja jest nie do przyjęcia bez wyborów przeprowadzanych zgodnie z pewnymi zasadami, które nadają im demokratyczny charakter”.

Tymi konstytucyjnymi – pięcioma – zasadami wyborczymi są: powszechność, równość, wolność, tajność i bezpośredniość.

Niniejsze opracowanie dotyczy tylko zasady powszechności wyborów.

Podane są w nim: ogólne definicje ujęte w „Kodeksie dobrej praktyki” a dotyczące tej zasady, praktyki wyborcze w wybranych 3 krajach europejskich urzeczywistniające zasadę powszechności oraz realizacja zasady powszechności wyborów do Sejmu w świetle ww. kodeksowego standardu Rady Europy.

Na marginesie podaję, że „Kodeks dobrej praktyki” podzielony jest na dwa działy:

  1. Wytyczne (definicje zasad wyborczych i warunków ich stosowania) oraz

  2. Raport Wyjaśniający dotyczący ww. zasad i warunków.

 

A. Pierwsza zasada: powszechność wyborów

Najważniejszą zasadą prawa wyborczego jest powszechność wyborów.

Kodeks” definiuje ją następująco:

„Powszechne prawo wyborcze oznacza w zasadzie, że wszyscy ludzie posiadają prawo wybierania i kandydowania w wyborach”

i dalej w dziale „Raport” wyjaśnia:

„Powszechne prawo wyborcze obejmuje zarówno czynne (prawo wybierania) jak i bierne (prawo do kandydowania w wyborach) prawo wyborcze”.

W „Kodeksie” zasada powszechności wyborów obejmuje 3 obszary:

1/ sam warunek powszechności sensu stricto a dotyczący dwom nierozłącznym procesom tj. kandydowania oraz wybierania w wyborach

Ta powszechność jest podporządkowana 4 warunkom (tzw. cenzusy) jak:

- wiek,

- narodowość (wymóg obywatelstwa),

- zamieszkanie i

- ograniczenia indywidualne.

2/ rejestr wyborców

Rejestr winien być: stały, regularnie uaktualniany, publikowany, objęty procedurą umożliwiającą rejestrację lub poprawienie błędnego zapisu czy rejestr uzupełniający.

3/ procedura zgłaszania kandydatów

Wymagania:

a/ tryb zgłaszania kandydatów - indywidualnie lub listy kandydatów - może być uwarunkowane zebraniem minimalnej liczby podpisów,

b/ prawo nie powinno wymagać zebrania podpisów w liczbie przekraczającej 1% wyborców w danym okręgu wyborczym,

c/ sprawdzanie podpisów winno być oparte na wyraźnych przepisach,

d/ jeśli istnieje wymóg depozytu, winien on być zwracany jeżeli kandydat lub partia przekroczy pewien próg; suma i wymagany próg nie powinny być nadmierne.


B. Powszechność prawa kandydowania w wybranych krajach Europy

Poniżej podaję, w maksymalnym skrócie, jak jest realizowana zasada powszechności wyborów na odcinku biernego prawa wyborczego do izby niższej parlamentu w 3 krajach Europy.

Pomijam czynne prawo wyborcze z tej prostej przyczyny, że prawo to może całkiem dobrze funkcjonować w państwie nie demokratycznym (np. PRL).

Natomiast istnienie biernego prawa wyborczego jest cechą charakterystyczną – a nawet warunkiem sine qua non – państwa demokratycznego, które to państwo zostało opisane w ww. „Kodeksie dobrej praktyki”.

1. Wielka Brytania (ostatnie wybory: 04.7.2024, jednoturowe)

W najstarszej nowożytnej demokracji, jaką jest demokracja angielska, każdy uprawniony wyborca – nominowany przez partię lub tzw. independent – może kandydować do Izby Gmin w okręgu jednomandatowym pod 2 warunkami:

- zebrać 10 podpisów (vide A.3.a),

- wpłacić depozyt &500, który jest zwracany jeżeli kandydat przekroczy próg 5% uzyskanych głosów (vide A.3.d).

2. Francja (ostatnie wybory, w dwóch turach: 30.6.2024 i 07.7.2024)

Każdy uprawniony wyborca może kandydować do Zgromadzenia Narodowego:

- nie ma warunku zebrania podpisów (vide A.3.a),

- nie ma wymogu depozytu (vide A.3.d).

3. Węgry (ostatnie wybory: 03.4.2022, jednoturowe)

Zgromadzenie Krajowe ma 199 członków, którzy wybierani są wg dwóch metod:

a/ 106 deputowanych wybieranych wg metody większościowej, w okręgach jednomandatowych: ubiegać się może każdy uprawniony wyborca pod warunkiem:

- zebrania 500 podpisów (vide A.3.a),

- nie ma warunku depozytu (vide A.3.d),

b/ 93 deputowanych wyłanianych jest w jednym ogólnokrajowym okręgu wyborczym za pomocą ordynacji proporcjonalnej, przy użyciu metody d’Hondta, wg list partyjnych.

W tej metodzie wyborca nie jest podmiotem wyborczym (nie ma biernego prawa wyborczego) i jest to pozostałość po systemie wyborczym państwa demokracji socjalistycznej, pozostałość warunkująca ewolucyjny proces przejścia do normalnej europejskiej – wg „Kodeksu” Rady Europy - demokracji.


C. Zasada powszechności wyborów do Sejmu RP

1. Konstytucja RP z 1997 roku – w wyborach do Sejmu – wymienia tylko cztery zasady wyborcze, które zostały zdefiniowane w ww. „Kodeksie dobrej praktyki” Rady Europy. Są to zasady: powszechność, równość, tajność i bezpośredniość wyborów. W Konstytucji pominięta jest piąta zasada wolności wyborów.

Wymieniony w art.96 Konstytucji dodatkowy „piąty przymiotnik” opisujący wybory do Sejmu jako „wybory proporcjonalne” nie należy do kanonu podstawowych europejskich zasad wyborczych, wg „Kodeksu dobrej praktyki”.

Przymiotnik ten – skopiowany bezpośrednio z ordynacji wyborczej PRL – wyznacza jedynie sposób wybierania posłów wg metody proporcjonalnej, a nie np. metody większościowej czy mieszanej.

W czerwcu 2015 roku Sędzia Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf w swojej opinii dotyczącej prezydenckiego projektu ustawy o zmianie Konstytucji, polegającej na usunięciu przymiotnika „proporcjonalne”, nie zgłosiła uwag. Było to na kilka miesięcy przed referendum.

W referendum w dniu 6 września 2015 roku prawie 80% głosujących było za wprowadzeniem większościowej metody wyborczej tj. za jednomandatowymi okręgami wyborczymi do Sejmu a nie za zapisanym w Konstytucji rozwiązaniem proporcjonalnym.

Temat usunięcia tego wadliwego zapisu w Konstytucji upadł z powodu kończącej się kadencji Sejmu.

2. Metoda proporcjonalna – wymieniona w art.96 Konstytucji – narusza pierwszą europejską zasadę powszechności wyborów, bowiem pozwala aktowi niższej rangi, jakim jest ustawa Kodeks wyborczy 2011 r. na:

1/ wprowadzenie do obiegu prawnego nie konstytucyjnego, epizodycznego bytu jakim jest komitet wyborczy, który jest niezbędny do praktycznej realizacji owej proporcjonalności;

2/ pozbawienie wyborców biernego prawa wyborczego do Sejmu i scedowanie go na owe komitety wyborcze na zasadzie wyłączności;

3/ usunięcie z procesu wyborczego czynności „kandydowanie”, które to kandydowanie jest niezbywalnym – zgodnie z europejską zasadą powszechności - prawem należnym każdemu uprawnionemu wyborcy;

czynność „kandydowanie” została zastąpiona czynnością „rejestrowanie” i przypisana owym epizodycznym bytom czyli komitetom wyborczym;

identyczna technika zastępstwa była stosowana w ordynacji wyborczej PRL.


D. Podsumowanie

Zasada powszechności jest kardynalną zasadą wyborczą w państwie demokratycznym. Jej jądrem jest istnienie dwóch niezbywalnych i nierozłącznych podmiotowych praw każdego uprawnionego wyborcy: prawa wybierania oraz prawa kandydowania w wyborach do Sejmu. Gwarancją tych praw winien być nie budzący wątpliwości zapis w Konstytucji.

Natomiast zapis w Konstytucji o wyborach proporcjonalnych, wyznaczający metodę wyborczą, która to metoda nie ma waloru konstytucyjnego wg europejskiego „Kodeksu dobrej praktyki” – o czym jest mowa powyżej – narusza ową gwarancję.

W PRL funkcjonowało w miarę dobrze – jak na owe czasy – czynne prawo wyborcze do Sejmu. Natomiast obywatele byli pozbawieni biernego prawa wyborczego w całości.

W III RP ten stan rzeczy jest kontynuowany mimo wydania w 2003 roku przez Radę Europy „Kodeksu dobrej praktyki w sprawach wyborczych”, który szczegółowo definiuje europejskie dziedzictwo wyborcze obowiązujące w państwie demokratycznym.

Jan Kowalak, 1 kwietnia 2025 roku

https://www.venice.coe.int/images/SITE%20IMAGES/Publications/Code_conduite_PREMS%20026115%20GBR.pdf

 

poniedziałek, 28 października 2024

Prawo wyborcze na Węgrzech po 2011 roku

Utworzony na Węgrzech w 1989 roku „system wyborczy był wynikiem wewnętrznego porozumienia elit politycznych, które kierowały się w pierwszej kolejności swoim interesem, następnie uwzględniały kompromis pomiędzy sobą, a chęć odzwierciedlenia preferencji elektoratu znajdowała się na końcu listy priorytetów”*).

W 2011 roku węgierski parlament uchwalił nową Konstytucję zastępując tą z 1949 roku. Poprzedzające ją konsultacje społeczne polegały m.in. na tym, że „do prawie 8 milionów obywateli dotarły wstępne projekty założeń konstytucyjnych, z czego niecały milion odesłano do Gremium Konsultacyjnego”.

Konstytucja Węgier określa zasady wyborów jako: powszechne, równe, bezpośrednie oraz tajne.
Nowe prawo wprowadziło zmiany do węgierskiego systemu wyborczego niemniej pozostał on nadal systemem mieszanym tzn. większościowo -proporcjonalnym. W wyniku reformy uległ on pewnemu uproszczeniu.

Co do mandatów to mamy dwa poziomy ich alokacji: okręgi jednomandatowe, których jest 106 oraz jeden okręg wielomandatowy, w którym wybieranych jest 93 posłów.

Wybory przeprowadzane są w jednej turze głosowania.

Każdy wyborca dysponuje dwoma głosami, jeden oddaje w okręgu jednomandatowym a drugi w okręgu wielomandatowym na listę zarejestrowaną na poziomie krajowym.

W okręgu jednomandatowym kandydat w wyborach może być niezależny albo nominowany przez jedną lub więcej partii politycznych, z tym, że może się zgłosić do wyborów wyłącznie w jednym okręgu wyborczym.

W tym celu powinien zgromadzić co najmniej 1.000 podpisów. Wyborca może dokonać poparcia tylko jednego kandydata, który zamierza wziąć udział w wyborach, w miejscu zamieszkania popierającej go osoby.
W okręgu jednomandatowym posłem zostaje kandydat, który uzyska większość względną.
Wybory uzupełniające w okręgu jednomandatowym odbywają się wtedy, gdy nie zgłosił się żaden kandydat lub liczba uzyskanych głosów poparcia dla dwóch lub większej liczby zwycięskich kandydatów jest identyczna.

Nowością w węgierskim systemie wyborczym jest stworzenie możliwości wyboru reprezentacji mniejszości narodowych przy zastosowaniu specjalnych procedur.

W okręgu wielomandatowym wyborcy głosują na krajową listę, z której do rozdziału pozostają 93 mandaty. Za listy krajowe uznaje się zarówno listy partyjne, jak i listy mniejszości narodowych.
Prawo zgłoszenia listy przez partię posiadają te organizacje, które wcześniej dokonały rejestracji kandydatów w co najmniej 27 okręgach jednomandatowych, w dziewięciu komitatach i Budapeszcie.
Dopuszcza się tworzenie list przez koalicje partii politycznych. Na liście partyjnej liczba kandydatów nie może przekraczać trzykrotności mandatów, które mogą pochodzić z listy krajowej.
Partia może uczestniczyć w podziale mandatów po przekroczeniu 5% uzyskanego poparcia, koalicja dwóch partii 10% poparcia, a koalicja trzech i więcej partii 15%.
Podział mandatów na poziomie list krajowych opiera się metodzie d’Hondta. W przypadku, gdy deputowany nie może wypełniać swoich obowiązków, zastępuje go kolejny kandydat z listy według wielkości uzyskanego poparcia. Jeżeli takowego nie było, mandat pozostaje wolny.

Za organizację i przeprowadzenie wyborów parlamentarnych na Węgrzech odpowiedzialne są dwa piony: urzędy wyborcze oraz komisje wyborcze. Urzędy i komisje nie pozostają w stosunku do siebie w relacji podporządkowania.

Urzędy stanowią element aparatu administracyjnego państwa i są umiejscowione w jego hierarchii, podczas gdy komisje pozostają niezależnymi ciałami. Celem komisji jest ustalenie wyników elekcji, a także zapewnienie im jawnego charakteru.

Kampania wyborcza trwa do momentu zamknięcia lokali wyborczych. Nie ma ciszy wyborczej, ale w dzień głosowania nie można organizować wieców wyborczych, prowadzić kampanii w promieniu 150 m od wejścia do lokalu wyborczego ani emitować reklam wyborczych w radiu lub telewizji. 

Paradoksalnie spostrzeżenie przytoczone w pierwszym zdaniu niniejszej notki rzuca pewne światło na istnienie potężnych sił odśrodkowych (destrukcyjnych dla wspólnoty) w elitach politycznych państw przepoczwarzających się z byłych demokracji ludowych w demokracje „zachodnie”.
Te nowe państwa obejmują w miarę homogeniczne społeczeństwa (naród, religia) dlatego ich naturalnym systemem wyborczym, będącym „źródłem” zdrowej elity politycznej jest system większościowy czyli demokratyczny. A jednak wszystkie państwa byłych demoludów – na przekór interesom większości swoich społeczeństw – wybrały ordynacje proporcjonalne czyli opozycyjne do jej odmiany większościowej. Tylko Węgry i Litwa mają ordynacje mieszane czyli proporcjonalno – większościowe.
Prawdziwym demokratycznym systemem wyborczym – jak wzorzec z Sevres - jest jego odmiana większościowa, angielska czyli JOWy.
Dla przykładu: kandydat do Parlamentu na Węgrzech – w segmencie JOW - musi zdobyć poparcie 1.ooo osób a do Izby Gmin tylko 10 osób (plus złożenie depozytu w wysokości 500 &, który przepada, gdy kandydat nie zdobędzie w wyborach 5 % głosów).
Te dwa warunki – 10 podpisów i depozyt – to jest wszystko co musi spełnić kandydat stający do wyborów do Izby Gmin. Są one zgodne z Opinią Rady Europy pn. „Code of Good Practice in electoral matters” z 2003 roku.
A przecież okręg wyborczy na Wyspach jest średnio 5 razy większy – pod względem liczby mieszkańców - niż na Węgrzech. System JOW w Wlk. Brytanii trzyma się mocno, chociaż różni kontestatorzy doprowadzili w 2011 roku do referendum, aby go zmienić. Większość (67,9%) biorących udział w referendum opowiedziała się przeciwko zmianom, tym samym zachowując dotychczasową ordynację wyborczą.
/26.04.2023/

*) Marek Barański, Anna Czyż, Sebastian Kubas, Robert Rajczyk „Wybory, prawo wyborcze, systemy wyborcze w państwach grupy wyszehradzkiej”, Wyd. Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2016

sobota, 26 października 2024

Poseł z każdego powiatu ’24

Dnia 3 listopada 2012 roku zmarł w wieku 73 lat prof. Jerzy Przystawa. To On zapoczątkował w III RP walkę o przywrócenie obywatelom pełni praw wyborczych do Sejmu. Składa się na nią nie tylko prawo czynne istniejące przecież i w PRL ale i prawo bierne, które nowa „solidarnościowa” władza zapomniała obywatelom zwrócić.

Pan Profesor uporczywie przypominał rządzącym, wespół z wieloma osobami zatroskanymi jak i On o losy demokracji w Polsce, że bez biernego prawa wyborczego demokracja w Polsce jest wadliwa.

W swoim działaniu rozpoznał i wyartykułował myśl o następującej treści „Poseł z każdego powiatu”.

Powyższe rozwiązanie, aby jedna osoba wybrana przez obywateli określonego terytorium była posyłana do centralnego gremium zarządzającego krajem to jest nic nowego. Jest nadal stosowane w najstarszej nowożytnej demokracji – czyli Wlk. Brytanii – do dzisiaj, niezwykle skutecznie i z pożytkiem dla dobra wspólnego.

Brytyjska ordynacja wyborcza do Izby Gmin jest – z punktu widzenia obywatela – niezmiernie prosta i zrozumiała:

Kandydat do Izby musi spełnić 2 warunki:

1/ zdobyć 10 podpisów wyborców oraz

2/ wpłacić depozyt &500, który jest zwracany, gdy kandydat uzyska 5% głosów.

W związku z powyższym przeciętny Polak łatwo może wyobrazić sobie zaadoptowanie powyższej brytyjskiej ordynacji do warunków polskich.

Ponadto jej wady i zalety można rozpatrywać w porównaniu z już istniejącą ordynacją proporcjonalną i to mając na względzie tylko i wyłącznie interes wszystkich Polaków.

      Zakładamy, że w III RP są sprzyjające warunki na zmianę ordynacji wyborczej do Sejmu na angielskie JOW.

A mianowicie:

a/ prawodawcy PRL zostawili nam dobry spadek co do ilościowego składu Sejmu. Mamy bowiem 460 posłów, co przy ok. 40 mln mieszkańcach daje ok. 90 tys. mieszkańców na 1 mandat.

Dla porównania: w Wlk. Brytanii jest 650 posłów i ok. 70 mln. mieszkańców, co daje ok. 100 tys. mieszkańców na 1 mandat.

b/ prawodawcy III RP przyjęli strukturę państwa wg. powiatów (vide zał.1 do Kodeksu Wyborczego), gdzie Polska ma:

- 314 powiatów i

- 66 miast na prawach powiatów.

Dla potrzeb wyborów do Sejmu powyższe 380 powiatów zostało rozparcelowanych na 41 okręgów wielomandatowych. Każdemu okręgowi przypisana jest – proporcjonalnie do liczby mieszkańców – określona liczba mandatów poselskich.

I tak:

okręg nr 1 Legnica, ma 12 mandatów. Okręg liczy 12 powiatów oraz 2 miasta na prawach powiatu: Jelenia Góra i  Legnica. Oznacza to 12 JOW-ów: 2 miejskie i 10 „ziemskich” (występuje konieczność zgrupowania 12 powiatów w 10 JOW).

I tak dalej … aż do

okręgu nr 41 Szczecin, który ma 12 mandatów. Okręg liczy 9 powiatów i 2 miasta na prawach powiatu: Szczecin i Świnoujście. Oznacza to 12 JOW-ów: 3 miejskie (w tym 2 dla Szczecina) i 9 „ziemskich”.

     Etykieta pn. „Wykaz polskich JOW” zawiera listę okręgów JOW, uporządkowaną wg powiatów zgodnie z zał.1 do Ustawy Kodeks wyborczy.

Wynika z tego, że:

316 mandatów pochodzić będzie z 314 powiatów „ziemskich” oraz

144 mandatów z 66 miast na prawach powiatów.

Zatem droga do zrealizowania wspólnotowego celu o treści „Poseł z każdego powiatu” jest otwarta.

Jedynymi hamulcowymi ordynacji większościowej są partyjne oligarchie utuczone na pieniądzach publicznych. Nadmienić trzeba, że w dużo bogatszej Wlk. Brytanii nie ma finansowania partii politycznych z budżetu państwa.

     Quo vadis, polskie JOWy?

Pierwszą i fundamentalną sprawą na drodze do normalnej demokracji w III RP jest posiadanie przez obywatela pełni praw wyborczych do Sejmu. Nie mając biernego prawa wyborczego do organu ustawodawczego obywatel nie jest pełnoprawnym podmiotem w swoim kraju. Z tego powodu wszelkie rozważania obywateli o naprawie państwa są z góry skazane na niepowodzenie. Sytuacja jest podobna do tej z czasów PRL, na odcinku praw obywatelskich.

Co nie oznacza, abyśmy ich zaniechali. Bowiem nie znamy dnia ani godziny kiedy nastaną sprzyjające warunki do realizacji dobra wspólnego, którego bardzo ważnym elementem składowym jest akceptowany przez ogół obywateli sposób wybierania swoich przedstawicieli do gremium zarządzającego wspólnotą.

Oznacza to baczne przyglądanie się tym państwom, gdzie funkcjonuje mechanizm wyborczy, który jest spolegliwy obywatelom. A jest nim, dla państwa jednonarodowego,  ordynacja większościowa, JOW. W Europie mają ją: Wlk. Brytania (w czystej postaci), Francja (wadliwe 2 tury), Węgry (53 % Parlamentu wybierana jest w JOW) czy Białoruś.

WYKAZ wszystkich 460 jednomandatowych okręgów wyborczych, ponumerowanych i pogrupowanych wg 16 województw – oparty na załączniku nr 1 do Ustawy Kodeks wyborczy. (wersja robocza - 03.11.2024) podany jest na stronie:

https://460jow.blogspot.com/

Partia TISZA a węgierska scena polityczna

Ostatnie wybory do węgierskiego Parlamentu odbyły się 3 kwietnia 2022 roku. Partia TISZA (Partia Szacunku i Wolności) została założona w...